Gdy trop świeży – recenzja książki „Polowanie”

Pozwolicie, że wpierw podzielę się z Wami kilkoma słowami wstępu. Przeczytanie, a zarazem zrecenzowanie książki Tomasza Kamińskiego „Polowanie”, jest poniekąd dla mnie i czasopisma sprawą honorową. Zanim przejdziemy do samej książki warto opowiedzieć, o co chodzi. Otóż w czerwcu 2018 roku wydaliśmy czwarty numer Białego Kruka, numer potocznie nazywany „dinozaurowym”. W środku zaś znalazło się opowiadanie autorstwa R. Garrimory „Potwór z bagien”. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że utwór jest częścią czegoś większego, ale potrafił się zarazem obronić jako zamknięta historia. Wyobraźcie sobie moją minę, gdy dowiedziałem się, że R. Garrimora to w rzeczywistości Tomasz Kamiński, a „Potwór z bagien” stał się pierwszym rozdziałem powieści „Polowanie”. Co ciekawe, „Potwór z bagien” był również pierwszym tekstem do zredagowania dla naszej redakcyjnej koleżanki Gabrysi, która delikatnie popchnęła autora sugestią, by poszukał dla całości wydawnictwa. Tomasz Kamiński przyznaje się do tego w wywiadzie, jaki udzielił dla Żoliborskiej Biblioteki na początku tego roku (https://youtu.be/JcnrhqwsBvw).

Jak pewnie łatwo się domyślić jest to debiut książkowy autora, jednakże nie trzeba się go obawiać, bo autor daje radę.

Bohaterem powieści jest Kadrian zwany również Strażnikiem, rycerz Zakonu Płonącej Wstęgi. Podróżuje po świecie w charakterze łowcy potworów, które grasują po świecie i męczą dobrych ludzi jako złośliwa czkawka po wielkiej wojnie magów. Oczywiście, przyznaję bez bicia, i wielu recenzentów przede mną to stwierdziło, że Kadrian reprezentuje wiedźmińskopodobny typ bohatera, który pojawił się jak grzyb po deszczu po premierze sagi Andrzeja Sapkowskiego. Jednak czy to coś złego? Mi się wydaje, że elitarni wojownicy, nawet nie potworobójcy, są ciekawym materiałem na wykorzystanie w powieści, a i swoich wielbicieli mają. Więc powtórzę swoje słowa z innej recenzji: wrzućmy klątwę Sapkowskiego do kosza i nie oceniajmy wszystkiego według miary „Wiedźmina”. Kadrian nie jest postacią płaską, co prawda sam się chwali swoim wyszkoleniem oraz wykształceniem w zakonie, jednak jest również zarozumiały i uważa się za lepszego od innych. Mimo to, jego umiejętności nie raz zostaną wystawione na próbę, a ego sporo się nacierpi. Do tego bywa cierpki, co do wspomnianej arogancji nie przysparza mu sympatii otoczenia oraz czytelnika. Jednak dzięki temu mamy poczucie, że jest autentyczny.

Trzeba zwrócić również na inne postacie, jak np. Łowcę, czyli myśliwego, który w powieści pełni rolę anty-bohatera oraz swoistego rywala Kadriana. O tyle ten pierwszy reprezentuje ład i porządek Zakonu, to tutaj mamy człowieka dziczy i chaosu. Tam, gdzie wojownik pokazuje kunszt miecza, tam myśliwy nadrabia bezwzględnością. Porównanie zachowania Łowcy do nieufnego zwierzęcia jest najbardziej adekwatne. Dlatego tworzy ciekawą przeciwwagę dla głównego bohatera. O samej Bestii, na którą w końcu jest to całe polowanie, powiem, że jest interesująca, szczególnie jej rozterki moralne. Zwłaszcza walka między dwiema połówkami świadomości.

Zwróćmy też uwagę nie tylko na najbliższe otoczenie bohaterów, ale również świat w skali makro. Mamy tu do czynienia z quasi-średniowieczną cywilizacją, gdzie poza nagim mieczem w drugiej dłoni ludzie mogą trzymać dzieła będące mariażem technologii i magii, bliskie naszemu współczesnemu. Jest to świat magów i rycerzy, ale również bestii wszelakich, co zostało zresztą wspomniane. Jakby ich nie było, łowca potworów nie byłby potrzebny. Autor jednakże zasługuje na pochwałę, nie dostajemy całości historii świata przedstawionego od razu na tacy, a kawałkami, wgryzając się w niego coraz bardziej, poznając kolejne tajemnice. Porcjowanie w taki sposób sprawia, że chce się przeczytać więcej, a Kamińskiemu bardzo zręcznie to wychodzi. Mnie osobiście najbardziej interesowały wszelkie wzmianki o wojnach magów z przeszłości oraz historie mechanicznych konstruktów, które często na wpół zakopane straszą dzieci oraz dorosłych. Jednak poza tym każdy znajdzie w lekturze coś dla siebie, co z pewnością przyciągnie uwagę.

Uważam „Polowanie” za udany debiut Tomasza Kamińskiego. Dostajemy prostą, momentami przewidywalną, ale jednak ciekawą i wielowątkową fabułę, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Autor wiedział, jakie efekty czytelnicze chciał uzyskać poprzez napisanie owej historii. Z czystej sympatii do autora zwróciłbym mu tylko uwagę, by w swoich następnych książkach, bo wierzę że te już powstają, zwrócił trochę większą uwagę na napięcie, bowiem w powieści można znaleźć fragmenty, które pomimo akcji nie przyprawiają czytelnika o szybsze bicie serca. Na szczęście również nie powodują ataków ziewania, ale wiadomo, zawsze to pole do poprawy warsztatu. Językowo jest całkiem nieźle, choć autor wciąż ma duże pole do popisu, by się rozwinąć. Jednak tutaj, jak ze wszystkim, jest to kwestia praktyki.

Jeśli lubicie fantasy polskiego autorstwa, to „Polowanie” Tomasza Kamińskiego jest dla Was.

Grzegorz Czapski